Recenzja filmu

Powrót Idioty (1999)
Saša Gedeon
Pavel Liška
Anna Geislerová

Lassie wróć!

"Czeski film" - wyrażenie, które niegdyś oznaczało zagmatwaną, absurdalną sytuację, od pewnego czasu nabrało zupełnie innego znaczenia. Teraz "czeskie" bardzo często oznacza "dobre" kino: filmy
"Czeski film" - wyrażenie, które niegdyś oznaczało zagmatwaną, absurdalną sytuację, od pewnego czasu nabrało zupełnie innego znaczenia. Teraz "czeskie" bardzo często oznacza "dobre" kino: filmy Svěráka "Jazda", "Kola"; znane głównie z festiwali "Pelisky" czy "Guzikowcy" sprawiają, że powoli zapominamy o "Latającym Czestmirze", zaganianej "Kobiecie za ladą"oraz doktorach ze "Szpitala na peryferiach" (miłośników tych seriali proszę o spokój i odłożenie noży - nie chciałem nikogo urazić). Obrazy zza południowej granicy niosą wiele atrakcji: opowiadają o uniwersalnych problemach w "nasz", środkowoeuropejski sposób, posługując się podobnymi analogiami, humorem, kontekstami. I odwrotnie - potrafią ową "naszość" (zapyziałą, ale w sumie lubianą, jak stare, wygodne kapcie) pokazać innym, przedstawić językiem zrozumiałym dla mieszkańców różnych części świata. Pozostając przy języku należy wspomnieć o jeszcze jednym - niezamierzonym - elemencie: każdy czeski film, komedia czy dramat, potrafi nas rozśmieszyć do łez. I nie chodzi mi wcale o zdrobnienia, jakieś "maminki" lub "szmaticzki na paticzku". Jeżeli jednak podpis głosi, że "coś się popsuło", a z ust aktorów słyszymy wyraźnie "poruchalo se" - to ja przepraszam, ale spadam z krzesła. Podobnie jak pół widowni. Na szczęście usprawiedliwia mnie fakt, że oni tak samo reagują na język polski (czy wiecie, co po czesku znaczy "szukam"?!). Film Sašy Gedeona "Powrót idioty" nie potrzebuje tego typu udoskonaleń, by zdobyć widownię. Prostymi środkami opowiada historię, która jednocześnie nas bawi i wzrusza. Gedeon zadebiutował w pełnym metrażu bardzo dobrze przyjętym "Indiańskim latem" - filmem o inicjacji erotycznej dwóch dziewczyn. Teraz przedstawia małomiasteczkową opowieść o prawdziwie gordyjskim węźle uczuć pomiędzy dwoma braćmi i dwiema siostrami. Wypuszczony ze szpitala wariatów Franciszek (Pavel LiškaPavel Liška) przyjeżdża do przyszywanej ciotki i jej dorosłych synów: Emila i Roberta. Zaraz, na samym początku poznaje dwie dziewczyny, Olgę i Annę, i odkrywa łączące wszystkich sekrety: Olga kocha Emila, Emil chce się żenić z Anną, Anna ma romans z Robertem… A Robert ma żonę. Takie poplątanie nie wróży dobrze nikomu - również przybyszowi. Tytułowy Idiota, Franciszek, wpisuje się w długą listę tak zwanych "prostaczków bożych", głupich Jasiów o złotym sercu. Wiele bajek i legend wykorzystuje motyw najmłodszego brata, który nie dorównuje starszym bystrością, sprytem, urodą i siłą, ale za to przewyższa ich dobrocią - za którą w końcu otrzymuje nagrodę. Nic więc dziwnego, że Franciszek spotyka się z docinkami i pobłażliwymi uśmiechami - takich jak on wyśmiewano nawet w bajkach. Czy zakończenie będzie równie bajkowe? Film nawiązuje do powieści "Idiota" Fiodora Dostojewskiego; inspiracją dla reżysera była jej tytułowa postać, książę Lew Myszkin. W przeciwieństwie do Franciszka, Myszkin nie cierpiał na chorobę psychiczną (w każdym razie nie postawiono mu takiej diagnozy) i nie leczył się w zakładzie dla obłąkanych. Obaj wracają z daleka - nie do domów, bo takich nie mają, lecz do miejsc, które oferują im jakiekolwiek możliwości zaczepienia (dalecy krewni). Obaj próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości i zaadaptować do jej reguł. O ile jednak Myszkin staje się uczestnikiem wydarzeń, Franciszek pozostaje jedynie ich biernym obserwatorem. Jakakolwiek bowiem ingerencja w zastaną rzeczywistość wywołałaby chaos i cierpienie - a tego chce za wszelką cenę uniknąć. Tak, jak Myszkin, będący ucieleśnieniem chrześcijańskich cnót, tak i jego czeski następca stawia dobro innych ponad swoje; jest prostolinijny i pełen empatii - gotów każdego zrozumieć i wszystko wybaczyć. Uwikłany w sieć namiętności, zakłamania i bólu, Franciszek tylko podgląda świat - przeciera oszronioną szybę, albo zerka przez okienko domu dla lalek. Ta druga scena stawia go w pozycji nadrzędnej do pozostałych bohaterów; jest tym, który wie więcej: obdarzony wiedzą o tajemnych związkach czwórki bohaterów, mógłby być szafarzem ich losów, ale z tej możliwości nie korzysta. Ponad światem przedstawionym (i poniekąd poza jego nawiasem) stawia go moralność. Pozostali: Anna, Olga, Emil i Robert nie mają czystych sumień, każde z nich nosi w sobie jakąś winę, która - w konfrontacji z Franciszkiem - zaczyna ich uwierać jak niewygodny but. Przyjazd Idioty zmienia ich podejście do życia, sprawia, że podświadomie dążą do oczyszczenia. "Powrót idioty" to komedia, ale - paradoksalnie - momentami dość smutna. Oglądając ją, zdajemy sobie bowiem sprawę, że w naszym świecie tylko idiota może próbować żyć uczciwie. Czy ktoś polubi dobrego, lecz gapowatego Franciszka, który z rozbrajającą szczerością wyznaje prawdę o sobie i nie potrafi grać, nawet wtedy, gdy wyszłoby mu to na dobre? Czy jego dziecięca naiwność zostanie nagrodzona? Jak mawia poeta: "życie to nie je-bajka", ale w czeskim filmie wszystko może się zdarzyć, nawet (jak pamiętamy z "Guzikowców" sztuczna szczęka w odbycie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones